SESJA WŁAŚCIWA!!!

Wtajemniczony

Czy jest cokolwiek w pomieszczeniu?
Jeżeli tak to zabijam się czymkolwiek.

Kolejne opcje jak mam się zabić:
h. Połykam piasek, drzazgi, kamyczki itp.
i. Rzucam się z ćwiekami na modlącego się wookiego aby ten mnie zaatakował.
j. skaczę na główkę, tak długo aż złamię sobie kark.
k. Czymkolwiek tylko będę mógł przebijam sobie:
1. Wątrobę.
2. płuca
3. żołądek.
4. jelita
5. serce
6. głowę wkładając ostre narzędzie w jamę ustną a następnie szybkim ruchem przebijając czaszkę na wylot
l. tak długo rzucam się na ściany i ziemię aż dojdzie do krwotoku wewnętrznego.
m. łamię sobie kończyny, a z bólu umieram...
n. podcinam tętnicę szyjną.
m. złorzeczę Szutcie, a następnie wykonuję jedno z wyżej wymienionych samobójstw.

____________________________________________________________________

Ostatnim tchnieniem: Thank you

Arcykapłan Wielkiej Szutty

Umarłeś już wcześniej.

Wtajemniczony

Tak tak. wiem... teraz mój duch będzie nawiedzał biednych nieszczęśników, którzy całkiem przypadkowo trafią tutaj w środku nocy tuż po rozmowie z Szuttą. eh

________________________________________________________________________

Fajnie że nie żyję, ale dlaczego MG nie pozwolił mi samemu zakończyć swoje życie? Dałem przecież tyle pomysłów. Very Happy

(łącznie ich dałem z 16.... a z 10 może i bym jeszcze wymyślił).

Ścierwo Świątynne

[i]Wróciłem!!![/i]

Arcykapłan Wielkiej Szutty

Stoicie sobie przy zamkniętych drzwiach, a ściany powoli zarastają betonem...

Antypapież Vectirius I

Wookie ty je wyważ, a ja na wszelki wypadek się stąd ulotnię...
Szybko startuję i wlatuje na dach budynku, zanim wszystko będzie takie jak przedtem (zanim tu wpadłem). Po czym zlatuje z budynku i od zewnątrz próbuje znaleźc jakieś wejście.

Arcykapłan Wielkiej Szutty

Niestety, dach od tamtego momentu "zarósł".
Jedyną drogą wyjścia są teraz bodaj drzwi. Które stoją, jak to mają w zwyczaju drzwi. I nawet nie chcą uciec.

Antypapież Vectirius I

Dobra... zrobimy to tak...
Wyciągam ręce przed siebie z małą książeczką, którą wyjąłem z małej kieszonki munduru Geonosiańskiego. Przeglądam wzrokiem stronnice i jednym palcem przekładam strony w poszukiwaniu czegoś.
Lepiej się odsuńcie
Gdy wszyscy zejdą z linii ja-drzwi celuję rękoma w drzwi, uprzednio chowając książeczkę.
Exevo tharb!*
Z moich dłoni wyskoczyła kulka kwasu, jakiego, lepiej nie wiedzieć. Szybko przemieszcza się w stronę drzwi i w parę ułamków sekund trafia je wypalając dziurę w miejscu, gdzie może być zamek od drzwi.
Voila... Można iść.
Pcham lekko drzwi, po czym wychodzę na zewnątrz.

* Czar Wybuch kwasu (w końcu jestem magiem xP )

Arcykapłan Wielkiej Szutty

Celowanie było dokładne. Zamek rozpuścił się, jako metalowa część. Teraz bez problemu możecie wyjść

Antypapież Vectirius I

To wychodzę łaskawy MG.
Idziecie?

Antypapież Vectirius I

wrrrrrrr

idziemy!

Arcykapłan Wielkiej Szutty

O jeny... xD

Wychodzicie przez drzwi jesteście w kolejnym pomiesczeniu, tu jest zakratowane, małe okno.
Pomieszczenie samo ma kształt litery L, nie licząc małego świetlika byłoby całkiem ciemne. Pod jedną ścianą stoją szafki, a naprzeciw drzwi, którymi weszliście, są kolejne.

Antypapież Vectirius I

Otwieram szafki, każdą po kolei z należytą ostrożnością.

Arcykapłan Wielkiej Szutty

Gdy podchodzisz do szafki, skacze na ciebie półmetrowa mrówka. Zauważasz, że gdzieś w cieniu czają się kolejne.
Masz szczęście, odwijasz się od morderczych żuwaczek, nim dopadają cię.

Antypapież Vectirius I

Chłamstwo.... Wycofuję się do tyłu za wookiego.
Hmmm... zbytnio nie mamy się czym bronić... Chyba że mamy tu zginąć... a to co innego...
Szukam wzrokiem jakiejś małej, dobrze wyprofilowanej cegłówki lub kawałku betonu ze ścian, które niedawno wybuchły, albo kiedyś odpadły. Celuję i rzucam w mrówkę.